fundacja człowiek i środowisko

Fundacja „Człowiek i Środowisko”
razem dla dobra Ziemi

fundacja człowiek i środowisko razem dla dobra ziemi

Krzysztof Podlaski - Polityczność. Relacje polityczne, czy skrajne upolitycznienie?

Krzysztof Podlaski

Uniwersytet Wrocławski

 

 

Polityczność. Relacje polityczne, czy skrajne upolitycznienie?

          Szereg różnych okoliczności sprawił, iż zostałem zobowiązany do napisania eseju na temat polityczności. Zaraz na początku pracy nad tekstem zajrzałem, jak każdy przeciętny obywatel naszego globu mający jakiekolwiek pojęcie o Internecie , do podstawowego kompendium wiedzy, jakim jest Wikipedia. Ku mojemu olbrzymiemu rozczarowaniu nie znalazłem tam hasła polityczność. Były: podmiotowość polityczna, poprawność polityczna, świadomość polityczna, ale polityczności nie było. Na szczęście zasób informacji krążących w sieci nie kończy się na Wikipedii. W jednym z tekstów, pod obiecującym tytułem Pojęcie i istota polityczności, czytamy, iż „polityczność jest jednym z elementów, jakie da się zaobserwować, patrząc na świat – społeczeństw, dużych wspólnot ludzkich, państw, na które składają się wspólnoty ludzi, czy wreszcie na świat na poziomie międzynarodowym, gdzie występują relacje zarówno pomiędzy społeczeństwami, państwami, jak i grupami państw”[1]. Konia z rzędem temu, kto na podstawie takiej definicji zrozumie czym jest polityczność. Z powyższego fragmentu  wiadomo jedynie, że zjawisko (kategoria), jaką się zajmujemy, dotyczy relacji między wielkimi grupami społecznymi, a nie jednostkami.  Równie dobrze można powiedzieć, iż „jednym z elementów, jakie da się zaobserwować, patrząc na świat…”, jest praworządność. Pomijając relacje społeczne można powiedzieć, iż cechą pewnych potraw jest słoność. Jednak analizując pojęcia praworządność słoność, dojdziemy do wniosku, że są to rzeczowniki, rodzaju żeńskiego, odmieniające się przez przypadki w liczbie pojedynczej, a także, choć rzadko lub potencjalnie, w liczbie mnogiej. Hiperonimami tych pojęć jest cecha. Wyrazami pokrewnymi praworządności są prawo, praworządny. W związku z tym możemy śmiało powiedzieć, nie obawiając się, że zostaniemy niezrozumiani iż praworządność to rządy prawa (obojętnie jak je będziemy rozumieć). Wyrazami pokrewnymi dla słoności, są słonawość, słonawy, sól. W związku z tym możemy powiedzieć, iż słoność jest cechą pewnych potraw i jest wynikiem używania przyprawy jaką jest sól. W obu przypadkach można użyć formy przymiotnikowej, twierdząc, iż coś jest praworządne lub nie, słone lub nie. Oczywiście strony mogą się spierać, mieć odrębne zadnia, czy np. dana ustawa jest praworządna, czy nie jest, czy zupa jest słona, czy nie. Jednak dla obu podmiotów sporu jest jasne o czym dyskutują.

            Spróbujmy to samo zrobić z pojęciem polityczności. Jest to rzeczownik, rodzaju żeńskiego, odmienia się przez przypadki w liczbie pojedynczej, a także, w liczbie mnogiej. Hiperonimem tego pojęcia jest cecha. Wyrazy pokrewne to: przymiotnik polityczny, przysłówek politycznie i rzeczownik polityka. Wydawałoby się, iż nic prostszego jak zapoznać się z definicją pojęcia polityki, żeby mieć jasność w tym temacie. Co prawda definicji pojęcia polityka jest chyba jeszcze więcej niż pojęcia kultura, jednak przyjmując którąkolwiek z nich  za poprawną, powinniśmy zrozumieć czym jest kategoria polityczności. Jednak, jak zaznacza Mirosław Karwat, sprowadzenie polityczności do polityki „to rozwiązanie… bałamutne, choć tak kuszące swą prostotą i wyrazistością? Ponieważ jest to redukcja zakresu zjawiska, ocierająca się zresztą o błąd przesunięcia kategorialnego”[2]. Oznacza to, iż próba wyjaśniania pojęcia polityczności pojęciem polityki, prowadzi do sytuacji w której wyrażenie definiowane, w naszym przypadku polityczność, należy do innej kategorii, niż wyrażenie definiujące, w naszym przypadku polityka, upolitycznienie. Zdaniem Karwata „nieuchronnie nasuwa się pytanie z gatunku <>, a mianowicie: czy cechę polityczności zdolni jesteśmy zasadnie przypisać czemukolwiek pod warunkiem, że wiemy, czym jest polityka (bo skoro wiemy, co do niej zaliczyć, to tym samym wiemy, co <>), czy też przeciwnie: najpierw trzeba ustalić kryterium kwalifikacji (co jest lub staje się polityczne), gdyż dopiero wtedy jesteśmy w stanie skonstruować model polityki”[3]. Sam Karwat podaje tautologiczną definicję polityczności, twierdząc, iż polityczność „to cecha zjawisk społecznych polegająca na ich ścisłym związku z mechanizmem życia politycznego”[4]. Jednym słowem polityczność, to kategoria mająca związek ze wszystkim co polityczne, stanowiąca przeciwieństwo apolityczności, czyli braku jakiegokolwiek związku z polityką. Jeśli zatem mówimy, że jakaś decyzja jest polityczna, to milcząco zakładamy, iż nie stoją za nią żadne racje natury moralnej, prawnej, społecznej, kulturowej, ekonomicznej, historycznej itp. Jedyną przesłanką stojącą, za decyzją polityczną są słupki wyborcze. Decyzję polityczną zwykliśmy kojarzyć z korzyścią jaką odniesie podejmujący. Jeżeli zaś mówimy, o apolitycznym charakterze decyzji, to zakładamy, iż przyświecały jej przesłanki wyższego rządu, niż interes polityczny. Decyzję apolityczną zwykliśmy kojarzyć z korzyścią jaką odniesie ogół wobec którego była ona podejmowana, nawet jeśli wydaje się ogółowi nieprzychylna.

            Przedstawicielem skrajnego rozumienia kategorii polityczności był  niemiecki prawnik, konstytucjonalista i politolog, teoretyk państwa autorytarnego oraz autor wydanej w 1932 r. pracy Pojęcie polityczności Carl Schmitt[5]. Wedle Schmitta polityczność to relacja między dużymi grupami społecznymi wewnątrz państwa lub między państwami, oparta na postrzeganiu rzeczywistości w kategoriach przyjaciół i wrogów. Tak jak porządek etyczny opiera się na kategoriach dobra i zła, estetyczny na kategoriach piękna i brzydoty, tak „specyficznie polityczne rozróżnienie, do którego można sprowadzić wszelkie działania i motywy, to rozróżnienie przyjaciela i wroga”[6]. Zdaniem Schmitta wszelkie grupy społeczne jednoczą się wokół tych kategorii. „Każde przeciwieństwo religijne, moralne, ekonomiczne, etniczne lub jakiekolwiek inne przekształca się ostatecznie w przeciwieństwo polityczne, o ile jest dostatecznie silne , by faktycznie podzielić ludzi na przyjaciół i wrogów”[7]. Sądzę, iż idąc za ową przesłanką wyrażoną przez Schmitta, należy przyjąć, iż o ile wszelkie relacje między grupami społecznymi natury społecznej, ekonomicznej, ideologicznej, kulturowej można rozpatrywać w kategorii swój-obcy, o tyle relację polityczną w kategorii wróg-nieprzyjaciel. O ile na innych obszarach relacji społecznych możliwa jest dyskusja, consensus, kompromis o tyle w relacjach politycznych, rozumianych po schmittowsku, jako polityczność, możliwość jakiegokolwiek dialogu nie istnieje. Jedynym kryterium wszelkich racji jest prymitywnie pojmowana NASZOŚĆ.

            Cóż, należy uzmysłowić sobie, iż Schmitt formułował swoją teorię polityczności w okresie międzywojennym, a więc w epoce  rewolucji społecznych, kształtowania się totalitaryzmów ,  autorytaryzmów i w przededniu wielkiego konfliktu militarnego jaką była II wojna światowa i związane z nią akty ludobójstwa. Po Wielkiej Wojnie narody europejskie były rozgoryczone postanowieniami traktatu wersalskiego, w wielu państwach silne były nastroje rewizjonistyczne. Rozwijające się ideologie nacjonalistyczne, faszystowskie i komunistyczne łatwo wskazywały wroga narodowego, rasowego lub klasowego. W latach trzydziestych, w Europie, państwa w których panował ustrój demokratyczno-parlamentarny należały do wyjątków. Światowy kryzys ekonomiczny pogłębiał frustrację i wrogość między poszczególnymi grupami społecznymi i państwami, które przybierały charakter państw narodowych. Fundament teorii Carla Schmitta powstał w kraju, w którym wszelkie ówczesne frustracje społeczne były wyjątkowo silne. Powstał w okresie Republiki Weimarskiej, pogrążonej w chaosie politycznym, społecznym i gospodarczym. Jednym słowem klimat geopolityczny, społeczny i ekonomiczny sprzyjał tego typu poglądom.  Wyjątkiem była jedynie Czechosłowacja. Kraj ten, jak pokazał traktat monachijski i jego następstwa, miał samych wrogów, a mimo to jako jedyny z państw Europy Środkowo-Wschodniej pozostał państwem demokratyczno-parlamentarnym, do końca, czyli do czasy gdy został przekształcony w Protektorat Czech i Moraw. Ale, powtórzmy, Czechosłowacja była wyjątkiem, który potwierdza regułę. Dzieje Europy po 1945 r. zdawały się wskazywać, iż koncepcja Schmitta odeszła do lamusa. Polityka wewnątrzpaństwowa i międzynarodowa dawała przykłady, iż stosunki polityczne niekoniecznie muszą opierać się na dychotomii przyjaciel-wróg. Rok 1989 zdawał się przez moment, być punktem przełomowym, w którym, jak twierdził Francis Fukuyama, nastąpił „koniec historii”[8]. Zdaniem amerykańskiego politologa rozpad systemu komunistycznego przesądził o zwycięstwie liberalnej demokracji i gospodarce rynkowej, które stanowią podstawę najlepszego z możliwych ustrojów politycznych. W związku z tym wszelkie wielkie konflikty, przynajmniej w skali międzynarodowej, stracą rację bytu. Wydarzenia połowy lat dziewięćdziesiątych na obszarze byłej Jugosławii pokazały, iż Fukuyama nie miał racji, świat nie pogrążył się w błogim pokoju. Konflikty ideologiczne zostały zastąpione, jak twierdził Samuel Huntington, konfliktem cywilizacyjnym[9], czego symbolem był zamach na World Trade Center w 2001. Obecnie terroryzm jest jednym z głównych zagrożeń współczesnego świata. Konflikt między światem islamu a światem zachodnim jest faktem. Poważny problem stanowią ruchy migracyjne i kwestia asymilacji imigrantów. W Europie rośnie niechęć do muzułmanów, w Stanach Zjednoczonych do Latynosów. Cywilizacja zachodnie także targana jest wewnętrznymi sprzecznościami. Konflikt między, ogólnie rzecz ujmując, wartościami chrześcijańskimi a liberalnymi, to tylko jeden z przykładów owych sprzeczności. Wzrasta popularność ideologii skrajnie prawicowych. Coraz silniejsza jest tendencja do nadawania poszczególnym państwom europejskim charakteru narodowego. To z kolei eskaluje konflikty etniczne wewnątrz państw. Osobnym problemem jest wzrastająca rywalizacja gospodarcza między państwami i kryzys gospodarki globalnej. Jednym słowem wrogów jest coraz więcej. Trudno też zliczyć obszary konfliktów, zarówno tych realnych jak i wyimaginowanych. Czasami trudno nawet mówić o konflikcie, rządzi bowiem zasada wykluczenia. Polityczność można traktować jako brak jakiejkolwiek polityki, zwłaszcza jeśli tę ostatnią będziemy rozumieć jako sztukę prowadzenia sporów. Polityczność może oznaczać skrajne upolitycznienie wszelkich relacji społecznych. Liczy się jedynie NASZOŚĆ.

 



[1] G. Janakiweicz, Pojęcie i istota polityczności - http://stosunki-miedzynarodowe.pl/politologia/885-pojecie-i-istota-politycznosci (dostęp 29.07.2018)

[2] M. Karwat, Polityczność i upolitycznienie. Metodologiczne ramy analizy, „Studia Politologiczne” vol. 17 Wyjaśnianie polityki. Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, 2010, s. 66.

[3] Tamże, s. 64.

[4] Tamże, s. 64.

[5] Patrz Carl Schmitt, Teologia Polityczna i Inne Pisma. Wybór, przekład i Wstęp M. Cichocki, Społeczny Instytut Znak, Kraków 2000.

[6] Cyt. za M. Dobrosielski, Carl Schmitt – ideolog IV RP? (Pytanie postawione raz jeszcze), „Przegląd Socjalistyczny” nr 4/2006, s. 71.

[7] Tamże, s. 71.

[8] F. Fukuyama, Koniec historii, Poznań 1996.

[9] S. Huntington, Zderzenie cywilizacji, Warszawa 2007.